Podróże na dziko – najdziwniejsze próby przetransportowania egzotycznych zwierząt
Łajka to pierwszy czworonożny kosmonauta, który znalazł się na orbicie okołoziemskiej. Czworonożna obywatelka ZSRR była w 1957 roku gwiazdą komunizmu i okolic, kiedy na pokładzie Sputnika 2.0 w ramach testów poszybowała w przestrzeń ciemną i pustą, do której nawet pies z kulawą nogą nie zagląda.
Łajka więc wylądowała na pierwszych stronach gazet i na znaczkach pocztowych. Ale czy kiedykolwiek miała powrócić na Ziemię? Tu jest pies pogrzebany. Łajka bowiem musiała zostać ogolona z sierści, żeby móc podłączyć jej aparaturę, a koniec końców zginęła kilka godzin po wystartowaniu z powodu przeciążenia, zbyt wysokich temperatur i stresu.
Niektóre zwierzaki po prostu nie powinny znajdować się w powietrzu, bo mogą być równie nieprzewidywalne, co broń palna. I z takiego założenia wychodzą linie lotnicze. Na każdym lotnisku znajdziemy dokładną informację na temat przedmiotów, które nie mogą pojawić się na pokładzie samolotu – w tym też akcesoria do samoobrony (o tym więcej znajdziecie tutaj: http://skuteczna-samoobrona.pl/samoobrona-uwarunkowania-prawne/czy-moge-bronic-sie-kastetem).
Jednak oczywiście wśród niemal 8 miliardów mniej lub bardziej pomysłowych ludzi znajdą się i tacy, którzy zawsze idą pod prąd. Rzućcie okiem na kilka naprawdę pokręconych pasażerów.
Jak kota w worku
Jaką pamiątkę przywieźć z Tajlandii? Słoń trochę za duży? No niech będzie już ten tygrys. Pewna kobieta wyłożyła więc dla niepoznaki swoją walizkę pluszowymi tygrysami i w to marzenie małej dziewczynki włożyła prawdziwego dwumiesięcznego zwierzaka. W pomarańczowym morzu czarnych pręg był niemal nie do rozróżnienia, ale nie dla bramki bezpieczeństwa, która zauważyła, że jeden z pluszaków ma… kości.
Wydawać by się mogło, że Szwecja to bardzo uporządkowany kraj. Może właśnie dlatego pewnej 43-letniej kobiecie udało się zmieścić w staniku… 75 węży, które zamierzała przeszmuglować samolotem. Na lotnisku zaczęła jednak zawzięcie drapać się po całym ciele, co zainteresowało funkcjonariuszy. Okazało się, że kobieta pod koszulą miała jeszcze 6 jaszczurek.
Ale podniebny poziom absurdu osiągnęła sprawa krokodyla, który faktycznie dostał się na pokład samolotu lecącego z Kongo. Afrykański gad podróżował w walizce jednego z pasażerów, ale w połowie trasy postanowił wyjść z torby i rozprostować kości. Czym można powstrzymać potomka dinozaurów na 10 000 metrów nad ziemią, nie mając nawet gazu pieprzowego na zwierzęta (http://skuteczna-samoobrona.pl/gazy-pieprzowe-na-psy), który czasowo obezwładniłby stwora? Nie ma zbyt wielu opcji. W samolocie wybuchła panika – wszyscy pasażerowie razem z załogą przebiegli na przód maszyny. To spowodowało, że pilot stracił panowanie nad samolotem, który runął na ziemię. W katastrofie zginęło 21 osób, a jednym z niewielu ocalałych był… krokodyl.